W poprzednim biuletynie informowałam Państwa o
posiadanym przez urząd gminy w Strawczynie Certyfikacie Systemu Zarządzania
Jakością według norm ISO 9001:2008.
Certyfikat ten, jak już wspominałam, ma być, gwarantem
uczciwości, praworządności, braku korupcji wśród wszystkich pracowników, ma
zachęcać naszych urzędników do podnoszenia kwalifikacji zawodowych, a nam
mieszkańcom i jednocześnie interesantom ma gwarantować stuprocentową
satysfakcję przy załatwianiu wszelkich spraw w urzędzie gminy. Zobowiązani
certyfikatem urzędnicy powinni być w stosunku do petentów wyrozumiali, życzliwi i przede
wszystkim kompetentni. Przytoczę tu dwa przykłady postępowania pracowników
urzędu, które rzucą odrobinę światła na to, jak w praktyce stosuje się powyższe zasady. Pierwszy dotyczy tego, ile
największy orędownik uzyskania przez nasz urząd gminy certyfikatu, pan wójt,
zapłacił z naszych podatków za otrzymanie ISO.
W czerwcu tego roku, podczas posiedzenia komisji Rady
Gminy, zapytałam panią sekretarz, ile kosztowało uzyskanie tego certyfikatu.
Wtedy pani Elżbieta Chłodnicka, odpowiedziała, że nie pamięta dokładnie i musi
sprawdzić, ale były to koszty ponad 10 tyś. zł za uzyskanie ISO i ponad 3 tyś.
zł za recertyfikację. Recertyfikacja polega na ocenie funkcjonowania urzędu
przez osobę z firmy przyznającej certyfikat i trzeba ją odnowić co rok. Jest to jakiś nonsens – ktoś przyjeżdża, w
ciągu jednego dnia, m. in. na podstawie opinii rady gminy ocenia funkcjonowanie
urzędu, każe sobie zapłacić i wydaje rzecz jasna korzystną dla wójta opinię.
Tak wygląda tzw. audyt nadzorujący w skrócie. Poza tym tu nie chodzi o to, żeby
ktoś źle oceniał pracę urzędu gminy. Chodzi głównie o to, aby pani sekretarz,
która właśnie pracowała nad kolejną recetyfikacją mówiła prawdę. Bo jak się
okazało Certyfikat Systemu Zarządzania Jakością według norm ISO 9001:2008,
który Urząd Gminy w Strawczynie uzyskał w 2011r. na okres trzech lat kosztował
21.307,10zł. W 2012r. za pierwszą recertyfikację (audyt nadzorujący) zapłacono
6.396,00zł. W sumie daje nam to kwotę 27.703,10zł, a do tego jeszcze dojdzie
tegoroczna recertyfikacja, która, jak można się domyślać, też kosztowała kilka
tysięcy złotych.
Kolejna sprawa, która także z pewnością nie spełnia
norm ISO, to fakt dostępu do tablic informacyjnych postawionych między innymi,
przed urzędem gminy i ośrodkiem zdrowia. Są one oszklone i zamykane na kluczyk,
a w gablotach widnieje informacja, żeby nie naklejać ogłoszeń na szybach.
Klucze do tych gablot znajdują się w sekretariacie urzędu gminy. Ponieważ
chciałam powiesić w jednej z gablot swoje ogłoszenie zapraszające na blog Przejrzysta
Gmina Strawczyn, wybrałam się do sekretariatu z prośba o udostępnienie tych
kluczy. I spotkało mnie tam małe rozczarowanie, czego się zresztą spodziewałam.
Pani sekretarz gminy na moją prośbę kluczy mi nie udostępniła gdyż, według
Niej, piszę źle o naszej gminie i o urzędzie gminy, i pani sekretarz nie jest
pewna, czy takie ogłoszenie może wisieć w tej gablocie. Zapytana o podstawę
prawną tej odmownej decyzji pani
sekretarz odpowiedziała tylko, żebym napisała skierowane do wójta gminy pismo z
prośbą o wydanie kluczy i dostęp do tablic. Pismo napisałam i mam kilka pytań.
Jakim prawem odmawia mi się dostępu do tablicy informacyjnej? Dlaczego inni
mieszkańcy naszej gminy mogą w tej gablocie zamieszczać ogłoszenia o sprzedaży
kur niosek, o spotkaniach z posłem PiS, o organizowanych festynach, a mnie
odmawia się takiego prawa? Uważam, że jest to dyskryminacja ze względu na moje
poglądy dotyczące naszej gminnej władzy. Na sesji nie mogę zadawać panu wójtowi
pytań, w gablocie nie mogę powiesić zaproszenia na blog, gdy zostawię na
stoliku w urzędzie gminy kilka egzemplarzy Przejrzystej Gminy Strawczyn zaraz
pani sekretarz szybciutko je zabiera. I jak tu drodzy Państwo nie odwoływać się
do czasów PRL-u? Czarno na białym widać, że każdy może mieć swoje własne
zdanie, jeśli tylko zgodne jest ze zdaniem miłościwie nam panujących. I tak
sobie myślę, że zaraz na potrzeby mojego pisma zostanie stworzony w urzędzie
gminy regulamin lub coś tego rodzaju, ażeby już wtedy zgodnie z przepisami nie
udostępnić mi kluczy do owej tablicy informacyjnej. I z pewnością będzie on
zgodny z certyfikatem za, póki co, 27 703, 10zł.
Tak, proszę Państwa, wygląda wyprowadzanie pieniędzy z
naszego budżetu na kaprysy pana wójta. Cały ten certyfikat do niczego nie był
nam potrzebny, może jedynie poza tym, że logo ISO można drukować na „firmowym”
papierze urzędu gminy, na którym pan wójt zachłyśnięty swoją wielkością i
nieomylnością śle pisma do Powiatowego Zarządu Dróg i, pracownikom tegoż
Zarządu, zarzuca cwaniactwo, dyktaturę i brak kompetencji.